sobota, 22 października 2016

Huelgas Ensemble w Filharmonii Narodowej

Paul van Nevel; mat. prom. FN
Paul van Nevel, założyciel i dyrektor artystyczny Hulegas Ensemble, to zażywny starszy pan z wąsem, wyglądający jak zasobny właściciel hacjendy. Dlatego ze zrozumieniem przyjęłam wiadomość, że jest znanym koneserem i miłośnikiem cygar. Cygara niezwykle do niego pasują, śpiew średniowieczny już znacznie mniej. Jednak to on jest spiritus movens zespołu od ponad czterdziestu lat funkcjonującego na rynku muzycznym, o niezaprzeczalnej renomie i światowym uznaniu. Huelgas Ensemble specjalizuje się w polifonii średniowiecznej i renesansowej, choć śpiew barokowy też nie jest mu obcy – o czym przekonaliśmy się 21 października na koncercie w Filharmonii Narodowej.
Program koncertu o poetyckim tytule nawiązującym do dzieła Prousta – W poszukiwaniu straconego czasu – jest autorską koncepcją van Nevela. Został skonstruowany symetrycznie wzdłuż osi czasu. W pierwszej części „Back to the Past” – cofaliśmy się w czasie – słuchaliśmy utworów Johanna Sebastiana Bacha, Michelangela Rossiego (XVII w.), kompozytorów renesansu – Orlanda di Lasso, Jacoba Clementa, Alexandra Agricoli, Guillaume’a de Machaut, aż po zupełnie niezwykłą i fantastycznie zinterpretowaną liturgię karolińską z ok. 800 r. Laudes Regiae. W drugiej części – „Up to the Future” – wędrowaliśmy z powrotem od odległego średniowiecza ku czterogłosowemu chorałowi w opracowaniu Bacha O wir armen Sünder BWV 407. Punktem wyjścia i „dojścia” był więc „kantor z Lipska”. Co zupełnie nie dziwi – Bach jest takim „wzorcem z Sevres” i punktem odniesienia dla muzyków wszech czasów.
Niewielki, zaledwie dziesięcioosobowy zespół śpiewaków, bezpretensjonalnych, wyglądających wręcz niepozornie (ubrałem się w com ta miał...), kompletnie zawładnął uwagą i wyobraźnią słuchaczy. Uderzająca perfekcja śpiewu, wysublimowana i przemyślana w każdym calu interpretacja, niezwykłe operowanie głosem i ozdobnikami, widoczne zwłaszcza w muzyce najdawniejszej (te niezwykłe przeskoki głosu!), wyraźnie oczarowały publiczność. Wydawało się, że widzowie niemal wstrzymują oddech, żeby nie uronić żadnego dźwięku, zwłaszcza w długich, subtelnych i przejmujących partiach śpiewanych pianissimo (co jednak rekompensowali sobie pomiędzy utworami, kaszląc jak... na konkursach chopinowskich!).
Huelgas Ensamble występuje często w miejscach, dla których muzyka, którą wykonują, była tworzona – w zabytkowych kaplicach, kościołach czy opactwach. W tych miejscach ich śpiew brzmi z pewnością naturalnie i stosownie. A jednak nawet niesprzyjająca temu repertuarowi duża sala Filharmonii Narodowej zamieniła się na ten jeden wieczór w miejsce pełne skupienia, medytacji i... magii. Tej samej, która potrafi przenieść nas w czasie i przestrzeni, a smakoszy cygar zamienia w wysublimowanych artystów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz