niedziela, 10 lipca 2016

Włosi za granicą

Kolejny koncert Letniej Akademii - dziś "Włosi na granicą", a ściślej mówiąc - na dworze warszawskim.
Koncert został podzielony na dwie części - XVII i XVIII wiek. W pierwszej grała kameralna formacja Il Tempo pod wodzą Agaty Sapiechy. Kompozycje bywalców dworu Wazów - szczerze mówiąc nazwiska znane raczej muzykologom, takie jak Aldebrando Subissati czy Giovanni Francesco Anerio. No, ale wreszcie pojawia się jeden z moich ulubieńców, czyli Tarquinio Merula (mogłabym go wielbić już za to, jak się nazywa...). Przyznaje, że nie wiedziałam, że w latach 1621-1624 przebywał w Polsce jako dworski organista i komponował m.in. madrygały dedykowane królewiczowi Władysławowi Wazie. No proszę, proszę...
Tak czy owak - siedemnastowieczne kompozycje - nawet te najskromniejsze - mają niezwykłą moc. Naprawdę trudno oprzeć się emocjonalnemu czarowi tej muzyki - przekonuje się o tym za każdym razem. A jak na dodatek zabrzmi ulubiona Ciaccona Meruli (znak firmowy l'Arpeggiaty!), całkiem odpływam!



Wiek osiemnasty to - w porównaniu z poprzednim - sążnista i skodyfikowana epoka. Najpierw usłyszeliśmy dwie arie z oper Giovanniego Alberta Rossiego - podobno całkiem dobrego kompozytora związanego z dworem drezdeńskim, choć (chyba niesłusznie) kompletnie odsuniętego w cień przez ówczesnego kompozytorskiego celebrytę, czyli Johanna Adolfa Hassego.  Rossini komponował m.in. kantaty sławiące Augusta Mocnego. To intensywnemu mecenatowi Sasów zawdzięczamy, że niektórzy z jego nadwornych muzyków-Włochów bywali w Warszawie, choć najczęściej bez entuzjazmu, niestety...
Tak więc druga część koncertu to przede wszystkim koncerty: Francesca Geminianiego, Pietra Locatellego, Pietra Castrucciego... Czy tylko ja mam wrażenie, że każdy Włoch tej epoki, który potrafił utrzymać skrzypce, był muzycznym geniuszem? Koncerty przepiękne, wpływ Corellego - oczywisty. Ostatni z koncertów to kompozycja Francesca Marii Veraciniego - cudowna muzyka i wreszcie nazwisko, które coś mi mówi! Trzy lata temu na Opera Rara zachwyciłam się jego operą Adriano in Syria - a zwłaszcza nieprawdopodobnie lekką i czarującą muzyką. Miło było przypomnieć sobie to brzmienie.
Orkiestra CM90; fot. I. Ramotowska
Wykonawcy w tej części to Orkiestra CM90 pod wodzą Simona Standage. On sam, jako solista wykonał Sonatę d-moll op. 1 nr 7 Castrucciego. Wszystko, co napisałam wczoraj o jego klasie wykonawczej - potwierdzone w stu procentach!
Kolejne cztery koncerty Akademii - w Wilanowie. Na szczęście w drugiej połowie tygodnia Akademia wraca do Warszawy - w piątek i sobotę koncerty na Zamku Królewskim!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz